Proszę sobie wyobrazić, że pokłóciła się pani ze swoim partnerem. Idzie pani do łazienki wziąć prysznic. Wcześniej siada pani na toalecie. A partner otwiera drzwi, wyciąga telefon i panią nagrywa. I jak pani to odbiera – jako pieszczoty łóżkowe i próbę przeproszenia, czy… – pyta dziennikarkę Kazimierz. Rozmawiałem o tym z koleżanką. Zadałem jej to samo pytanie. I uświadomiła mi, że to nie tylko prowokacja, ale wręcz przemoc psychiczna. Moja była nie dość, że coś takiego zrobiła, to jeszcze na dodatek pochwaliła się tym opinii publicznej, sprzedając to do mediów. Po tej rozmowie z koleżanką zajrzałem do Internetu i przepatrzyłem to wszystko. I to jest naprawdę porażające. Cztery lata, kilkaset tekstów na mój temat. Wszystkie prowokowane przez nią ani jeden przeze mnie. I wszystkie mnie szkalują, obrażają, poniżają (…) zobaczyłem, jaki jest tego ogrom. Wtedy po raz pierwszy pomyślałam, że to stalking.
Marcinkiewicz ujawnia, że proponował byłej żonie ugodę, ale nie chciała o tym słyszeć, bo jej celem nie jest zdobycie pieniędzy, ale zniszczenie mu życia.
Wielokrotnie proponowałem jej różnego rodzaju ugody. Nawet jeśli zalegam z płatnościami, to żywię ją przez 10 ostatnich lat. Jest na moim utrzymaniu. Akceptuję wyrok sądu. Choć jest dla mnie trudny (…) Tylko, że jej nie chodzi o płacenie. Bo jak 4, 3 i 2 lata temu płaciłem regularnie, to i tak pluła na mnie w gazetach ile wlezie. Wykorzystuje każdy moment i każdy fakt do tego, by mnie oczerniać. Tak robi stalker – mówi były premier.
Więcej na kolejnej stronie: